W sobotę odbył się po raz osiemnasty Międzynarodowy bieg na Górę Żar. Był on idealną propozycją dla lubiących biegać w górach i jednocześnie … spragnionych słońca. Start o 11.30 przed południem gwarantował, że go nie zabraknie. Słoneczko + poranne burze i deszcze spowodowały, ze wszystko wokół dosłownie parowało.
Wróciliśmy na Żar po dwóch latach absencji, żeby jedynie przekonać się o jednym – zeszły rok, kiedy nie pobiegliśmy, był rokiem straconym 🙂
Rozpoczynamy wolno (chyba zbyt wolno), potem miarowo do góry (w głowie tylko jedna myśl: drobne kroki przy podejściach, żeby nie spalić mięśni 🙂 ) W końcówce trasy dwie niespodzianki: pierwsza to strażak „ładujący”prosto w nas wodą z węża, druga to woda rozdawana kawałek dalej, której od razu 3/4 wylądowało na rozgrzanej głowie 🙂 Obie to strzał w dziesiatkę.
Kto zna ten bieg to wie, że wisienką na torcie jest, boleśnie wyrywający powietrze z płuc i resztki sił z nóg, ostatni odcinek. A potem … wystarczy dosłownie chwila, gdzie kołaczącą się w głowie w końcówce trasy myśl: po co mi to było zastępuje inna, ale było fajnie !!!
Bo było, mimo, ze pozostał (przynajmniej w moim wypadku) pewien niedosyt, jeśli chodzi o czas (prawie 9 minut gorszy niz dwa lata temu ), bo można było dać z siebie więcej, bo chyba po pewien ukryty głęboko pokład energii jednak nie sięgnąłem. Nieważne, bo najistotniejsza była satysfakcja, że mimo warunków i mimo małego niepokoju przed startem się udało.

Jeszcze jedna ważna informacja: w barwach TTA debiutował Tomasz Polaczek z Bojszów i choć nie udało nam się spotkać, to nadrobimy to kolejnym razem.

Wystartowało w sumie 235 osób i tak:
– na 80 miejscu z czasem 00:45:05 bieg ukończył Tomasz Polaczek (TTA Bieruń)
– na 149 miejscu z czasem 00:52:22 bieg ukończył Grzegorz Bienioszek (TTA Bieruń)
– na 151 miejscu z czasem 00:52:29 bieg ukończył Sebastian Macioł (TTA Bieruń)