Pierwsza poranna myśl – kurcze, miało być cieplej. Godzina wyjazdu przyśpieszona o godzinę, prognozy optymistyczne, zapowiadana słoneczna niedziela. Coś tu nie tak. Czegóż jednak wymagać od pogody w drugiej połowie listopada? Zresztą ten rok, jak i poprzedni, jest nad wyraz łaskawy. Sezon trwa i trwa 🙂 Mimo lekkiego przymrozku zebrała się i tak całkiem spora grupka. Każdy w duchu liczy, że sprawdzą się prognozy i pojawi się słońce. Jak na razie bardzo nieśmiało próbuje ono wyjrzeć zza mgieł i chmur. Jazda wałem wzdłuż Wisły potęguje dodatkowo uczucie zimna, co szczególnie czują nasze palce u stóp. Ingerujemy trochę we wcześniejsze plany i tym razem omijamy Mętków, podejmując decyzję poimprowizowania z trasą na Lipowiec. Decyzję, dodam, trafioną. Mimo czujności nie omieszkamy pobłądzić – znakowanie tras jak zwykle pozostawia wiele do życzenia. Zanurzamy się w jesiennym raju, gdyż inaczej nazwać tego miejsca nie sposób. Rezerwat Bukowica* raczy nas grubym kolorowym kobiercem pod kołami, pustką i ciszą, którą przerywa tylko szelest liści po naszym przejechaniu. Pewny jestem, że dywan ten dorównuje najbardziej wymyślnym perskim cudom. Widok, jaki roztacza się z góry, z wapiennego urobiska, aż zapiera dech w piersiach. Ziemia dosłownie płonie. Czy nie znaleźliśmy się nagle jakimś dziwnym zrządzeniem losu w Bieszczadach lub na Jurze? Czy nie zadziałała jakaś magia? Mocno pofałdowane podłoże i strzelające w niebo buki do złudzenia przypominają te tereny. Do tego te wąskie, kręte ścieżki, wijące się agrafkami wśród leśnej gęstwiny. Prawdziwy odjazd.
Stary, dobry Lipowiec, jak to on, od lat niezmienny. Wracają wspomnienia pierwszych wypadów rowerowych, pierwszych zdobywanych tu szlifów. Bez zbędnej jednak celebracji robimy przerwę na bułę i herbatę, ucinając pogawędkę z pozytywnie zakręconym bikerem z Chrzanowa (pozdrawiam go przy okazji :)) Na Lipowcu też rozchodzą się nasze drogi. Nasza czwórka (Wiesiek, Rafał, Piotrek i ja) czarnym rowerowym kręci w stronę Rudna, losy pozostałej trójki (Alojz, Bogdan i Roman) są mi nieznane (jakieś pojedyńcze sygnały docierały do nas z obranej przez nich trasy:) Zamek Tenczyn w remoncie, pozostało nam więc jedynie „zapuszczenie żurawia” przez szparę we wjazdowej bramie. Nawiasem mówiąc, renowacja zamku bardzo cieszy i pozostaje jedynie żywić nadzieję, że za naszego pobytu na ziemskim padole doczekamy jej finalizacji. Za to niezmiennie pasjonujący pozostaje zjazd lasem, utrudniony przez śliskie kamienie i korzenie, skrzętnie ukryte pod warstwą liści. Poziom adrenaliny wzrósł. Wracamy tak jak pierwotnie zaplanowano, lasami do Chrzanowa, z krótkim postojem na tamtejszym rynku, a potem dalej leśnymi ostępami do Chełmka. I nawet przykre zdarzenie w końcówce wyjazdu nie zatarło całodniowych wrażeń, choć poziom adrenaliny podniosło nie gorzej niż niektóre zjazdy.
PS.
Wszystko na szczęście skończyło się dobrze => test wytrzymałości materiału wypadł na korzyść roweru. Wniosek: motoryzacja schodzi na psy 🙂 Zaś na poważnie: uświadomiliśmy sobie, że nawet przez chwilę nie warto wątpić w sens ubezpieczenia rowerowego.
* Rezerwat przyrody Bukowica – krajobrazowy i leśny rezerwat przyrody na triasowym wzniesieniu zachodniej części Garbu Tenczyńskiego, w gminie Babice, w powiecie chrzanowskim, w województwie małopolskim, pomiędzy miejscowościami Wygiełzów i Zagórze. Znajduje się w pobliżu zamku Lipowiec w Babicach. Utworzony został w 1987r. Powierzchnia 22,76 ha. Przez teren rezerwatu prowadzi okrężna ścieżka dydaktyczna. W rezerwacie fragment dobrze zachowanej buczyny karpackiej ze starodrzewem bukowym. W podszyciu między innymi wawrzynek wilczełyko, konwalia majowa, marzanka wonna. Atrakcją rezerwatu jest mająca długość kilkunastu metrów wychodnia – ściana skalna z triasowych wapieni. W skale liczne otwory niewielkich jaskiń. Rezerwat wchodzi w skład obszaru Tenczyńskiego Parku Krajobrazowego (za Wikipedią).
Tekst: Sebastian Macioł
Mapy |
Mapa: http://www.endomondo.com/workouts/
Zdjęcia: Alojz Sikora, Bogdan Więcek, Wiesław Cisoń
Obowiązkowy cel jesienny. Srebrne bukowe pnie na czerwonym dywanie pod Lipowcem to nieziemski widok.
slyszalem ze Piotrek poszedl na calosc zjazdu z rudna Wam zazdroszcze ju z to wiedzialem kiedy podjolem decyzje ze w tym czasie poszaleje na szyndzielni klimczoku i blatniej choc zjazd z szyndzielni do debowca tez zadowala