Kto był, to wie, w jaką wpadliśmy pułapkę 🙂 Na marginesie – pogoda była taka, że sięgnięcie po aparat było najwyższym przejawem silnej woli. Mimo to prawie dwie godziny w siodle zaliczone. Mokry śnieg stanowił spory opór dla kręcących nóg i choć wydawałoby się, że dzięki temu przyczepność powinna być lepsza, to tylne koło czasem zachowywało sie jak zwariowane, rzucając się z lewa na prawo. No i wszechobecne kałuże, z których te wyglądające na najpłytsze czasem takimi nie były (Jadzia wie o co chodzi :)) Mimo wszystko było po prostu fajnie.
23.01.2012 | Relacje z wycieczek
z perspektywy domowej (urodzinowo) wydawało się, że mieliście bardziej lajtowo;)
czy ja dobrze widzialem ze to jadzia-szacun
wlasnie troche mrozu i hulaj dusza blota nie ma zjazd ze snieznika bez blota przez torfowiska piekne wspomnienie
tak, to ja, było fajnie i nawet cieplej niż w Rychlebskich w maju;-)
ja się przyłączam do słów podziwu dla uczestników wycieczki, ale nikt mnie nie przekona że po śniegu to się najlepiej jeździ czymś innym !