Za http://www.wroclawmaraton.pl:
Na starcie 31. edycji wrocławskiego maratonu stanęło ponad 3600 osób. Walka na trasie była bardzo emocjonująca. Jako pierwszy na mecie zameldował się Phalex Katembu z Kenii (2:18:53). Drugie miejsce zajął jego rodak – Elisha Meli (2:20:01), a trzecie Mohammed Temam z Etiopii (2:27:42). Najlepszy wrocławski maratończyk – Tomasz Sobczyk (2:33:18) – uplasował się na wysokiej 6. pozycji. Wśród pań triumfowała Vita Poteriuk z Ukrainy (2:44:43). Za nią przybiegła Aberash Tesfaye z Etiopii (2:50:15). Najlepsza Polka – Joanna Schab – stanęła na trzecim stopniu podium.
Ze swojego sukcesu najbardziej cieszył się Rafał Wilk. Mistrz olimpijski z Londynu pewnie zwyciężył z czasem 1:04:29, a co najważniejsze poprawił rekord Polski w klasyfikacji zawodników niepełnosprawnych na wózkach. Jako drugi do mety dotarł Arkadiusz Skrzypiński (1:09:27). Trzeci był Krystian Giera (1:09:27). W kategorii kobiet wygrała Renata Kałuża (1:17:18), drugie miejsce zajęła Anna Oroszova ze Słowacji (1:21:30), a trzecie Katarzyna Goncerz (1:29:37).
Razem z maratończykami na ulice Wrocławia wybiegła sztafeta charytatywna „Biegnij po nadzieję”, która na ukończenie królewskiego dystansu potrzebowała 4 godz. i 35 min. W tym roku zbierano środki finansowe na leczenie podopiecznych Fundacji „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”. Na całej trasie było prawie 100 osób. Na ostatniej prostej pobiegła Agnieszka Aleksandrowicz, prezes Fundacji „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” wraz z przyjaciółmi fundacji. A pałeczki na drodze pilnowała pani prof. Alicja Chybicka, szefowa Katedry i Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu, która debiutowała we wrocławskim maratonie. – Jestem szczęśliwa, że dotarłam do mety. Mam zamrożoną kostkę i bolą mnie kolana, ale się nie poddaję. Ja jestem najlepszym przykładem na to, że bieganie można rozpocząć w każdym wieku i dokończyć bieg pomimo ogromnego bólu – mówi Alicja Chybicka.
Dużo emocji wzbudził organizowany już po raz piąty z rzędu Bieg Rodzinny Mila Olimpijska, który zgromadził 3 tys. sympatyków biegania. Na trasie można było zobaczyć rodziny, dzieci w wózkach, seniorów, a nawet czworonogi. W tym biegu nie liczyła się klasyfikacja, tylko sam udział. – Na bieg zabrałem swoją rodzinę – żonę i synów, swoją „rodzinę szkolną” i „smoczą”. No i bawiliśmy się świetnie.
– Kibice spisali się na piątkę, a dodatkowym motorem napędowym były dla nas zespoły muzyczne gęsto rozstawione na trasie. Dzięki tej cudownej atmosferze udało mi się zapomnieć o bólu w nodze i szczęśliwie ukończyć maraton – relacjonuje Wojtek z Warszawy. Zespoły artystyczne zagrzewały maratończyków do walki, ale i też rywalizowały w konkursie na najlepszy doping.
31. Wrocław Maraton wielu dostarczył mnóstwo wrażeń. Złota Trójka w składzie – Grzegorz Lachowski, Jan Leśniak, Marek Musiał spotkała się na scenie, by po raz 31. uścisnąć sobie dłoń. Wzruszenia nie krył też Marek Danielak, ojciec wrocławskiego maratonu, który po pięciu latach przerwy powrócił do organizacji Wrocław Maratonu, by nadać mu nową i lepszą jakość. – Drodzy maratończycy jestem szczęśliwy, że mogę tu z wami być. W przyszłym roku jeszcze lepiej przygotujemy dla was tę imprezę. Obiecuję, że będzie auto do wygrania oraz wiele ciekawych nagród – mówi Marek Danielak. I na pewno tak będzie, bo szef wrocławskiego maratonu to mistrz organizacji.

Ja ze swej strony dodam, że biorąc pod uwagę prawie żadne przygotowanie do tego startu biegło mi się nad wyraz dobrze, a drugą połowę dystansu udało się pokonać bez jakiś kryzysów czy trudności. Wynik oczywiście jest niespecjalny, ale plan został wykonany: dobiegłem do mety i miałem z tego straszną radochę, a o to przeciez w bieganiu najbardziej chodzi 🙂

Wyniki przejrzyj tutaj: http://www.online.datasport.pl/results1005/

Zdjęcia: Judyta Hachuła, www.fotomaraton.pl oraz www.wroclawmaraton.pl (zdjęcia archiwalne z pierwszych edycji maratonu)