„Dla Jezusa – pokazuje to Ewangelia – nikt nie jest gorszy i daleki, nie ma człowieka bez znaczenia, ale wszyscy jesteśmy umiłowani i ważni: ty jesteś ważny! A Bóg liczy na ciebie z powodu tego, kim jesteś, a nie z powodu tego, co masz: w Jego oczach nic nie znaczy, jak jesteś ubrany, czy jakiego używasz telefonu komórkowego; dla Niego nie jest ważne, czy podążasz za modą – liczysz się ty, takim jakim jesteś. W Jego oczach jesteś wartościowy, a TWOJA WARTOŚĆ JEST BEZCENNA”
Te słowa Papieża Franciszka, wygłoszone podczas Mszy Św. Posłania w trakcie kazania, skierowane do nas i pozostałych dwóch milionów wiernych, to kwintesencja Bożej miłości.
Jechaliśmy różnymi drogami, o różnych godzinach, byliśmy w różnym stopniu zmęczeni, ale byliśmy Tam, razem !!!
Wyjazd na czuwanie i Mszę Posłania w wielickich Brzegach to w przypadku TTA trzy różne trasy, trzy różne składy, ale (a wiem to już z rozmowy z kilkoma z nas) przeżycie jednakowo olbrzymie dla wszystkich !!! My w okrojonym dwuosobowym składzie wyjechaliśmy w sobotę i skorzystaliśmy z budowanych ścieżek rowerowych na wałach woj. małopolskiego, zaś z końcówką trasy nieco improwizowaliśmy: dwa razy prom rzeczny w Czernichowie, docelowo Wisłę przekraczamy w Kopance i przez Podgórze Duchackie i Bieżanów Prokocim docieramy niewiele przed północą na miejsce.
A na Polach Miłosierdzia magia. Mimo, że jesteśmy zmęczeni (ponad 100 km w nogach, w upalny dzień), to nie przeszkadza nam ogólna fiesta: wszędzie słychać bębny, gitary, śpiewy, widać tańczące tłumy młodzieży.
Rano, przez rozładowane telefony nie udaje nam się znaleźć zarówno z Alojzem i Romanem, jak i grupą, która przyjechała z Wojtkiem.
Msza Święta Posłania, a szczególnie kazanie Papieża Franciszka, które tłumaczy siedząca za nami dziewczyna to niesamowite przeżycie duchowe. Zaś podczas śpiewów lednickich ciary, ciary, ciary 🙂
Wracamy przez Tyniec, przed którym deszcz łapie nas pierwszy raz, po raz drugi w Kamieniu, zaś trzeci raz dopełnia wszystkiego 🙂 Od Zatora jedziemy w ulewie, dodatkowo wiatr powoduje, że deszcz aż kłuje twarz. Momentami widac tylko ścianę wody, ale co tam 🙂 Takie momenty przyćmiewa mały gest kierowcy na krakowskich rejestracjach, który przed Oświęcimiem pozdrawia mnie migaczami, domyslając się pewnie po zwisającej smętnie przemoczonej fladze (jam nie lepszy), skąd wracam.
Tekst: S. Macioł
Zdjęcia: B. Stokfisz, S. Macioł