To nie jest szczęście, tylko opatrzność św. Anny, że pomimo strasznych prognoz pogodowych, które odstraszyły wielu zdeklarowanych rowerzystów, wyjechaliśmy z bieruńskiego rynku we trójkę, przygotowani na wielki deszcz i wiatr. Jednakże jedyną kroplą wody była kropla z czoła, które stawiało opór wielkiemu wiatru. W tak ciężkich warunkach dotarliśmy na Górę św. Anny. Pociągiem i innymi drogami dotarła reszta grupy wygodniejszych i lubiących inne tempa. Alojzowi i Romanowi, którzy dołączyli później oraz Józkowi wielki szacunek, że w tym wieku pokonali tę trasę w dwie strony. I tak z wielkim impetem w ośmioosobowym peletonie wracaliśmy przez malownicze tereny Opolszczyzny, wśród żółtych pól, pod czystym, niebieskim, słonecznym niebem. Przez zalewy gliwickie i zgiełk wielkich miast GOP dotarliśmy późnym wieczorem do swojego SBL. Wycieczka okazała się przełomową, pomimo licznych awarii kilka osób pobiło swoje rekordy życiowe wykręcając w ten piękny dzień ponad 200km i średnio 20km/h.
To było istne wariactwo! Teraz już tylko krótkie dystanse (hmm 100-140km).
Tekst i zdjęcia: Wojtek
Wojtek dobro robota,dobrze mi przygotowujesz uczestników wycieczek bo jo już myśloł że niektórzy skłaniają się w strona roweru .elektrycznego