Chyba polubiło nas to miasto. W Moravskym Berounu na krótkiej przestrzeni czasu gościmy dwa razy (przy okazji dziękujemy Wydziałowi Promocji Miasta Bieruń za zorganizowanie transportu). Wzięliśmy udział w wyścigu, który miał charakter zabawy. Mimo to zaaplikowaliśmy sobie sporą dawkę adrenaliny, choć jeden z nas więcej, niż było mu trzeba. Po zabawie udajemy się na nocleg oddalony o 50 km. Po drodze mijamy miejsca ciekawe widokowo, a pokonywane wzniesienia pozwalają rozpędzić się do przyzwoitej prędkości. Ranek kolejnego dnia wita nas piękną pogodą. Jeszcze szron lśni na łąkach, a my już ruszamy na podbój góry. Dzielimy się na dwie grupy – na tych, co „aby aby” i na tych, co „coś więcej”. To „coś więcej” to Pradziad i Jezioro Zaporowe dużo ciekawiej położone niż nasz Żar. Wysiłek dość spory, ale warty nagrody: widoków i zjazdu na drugą stronę góry. Na wspólnej kolacji obie grupy dzielą się swoimi wrażeniami.
Nie obyło się też bez awarii – jak przebijać dętkę, to porządnie, tzn. dwie dziury naraz na obu krawędziach własnej felgi.
Jak widać na zdjęciach, poobcowaliśmy też trochę ze sztuką, bo dbamy nie tylko o ciało, ale też o ducha.
Zaproszeni zostaliśmy za rok na następny wyścig na dystansie 50 km. Panie i Panowie: nie zmarnujcie zimy i w maju zaprezentujcie się w przyzwoitej formie, czego życzę też i sobie.

Towarzystwo Turystyki Aktywnej w Bieruniu dziękuje Gminie Bieruń za organizację transportu.

Tekst: Krzysztof Banasz
Zdjęcia: Alojz Sikora, Krzysztof Banasz