Czy „łapanie” pierwszych promieni słońca może uzależniać? Czy wystawianie twarzy na pierwszy poranny dotyk ciepła, z niczym nie porównywalne, może być obsesyjne? Chyba może. Ale w dążeniu do światła ważna jest też nocna wędrówka w niezmąconej ciszy górskiego lasu. Chłód, zimno, ból rąk, które wyzute z ciepła rękawic musiały dowiązać buty, ucisk w klatce, odzwyczajonej i zdziwionej, że płuca pracują jak miechy… by móc iść. I samo przedstawienie, może nie spektakularne, ale piękne, niepowtarzalne, wydobywające dzięki światłu migotania miliardów gwiazd na śniegu. Oślepiającym, białym do opamiętania, aż nadto kontrastującym z błękitem nieba. I tylko przenikliwy chłód przypomina, że to jeszcze nasz padół, tak piękny jak wieczność.
Tekst: Sebastian Macioł
Zdjęcia: Ryszard Motyka, Sebastian Macioł