Jak i tradycyjny stał się to już wyjazd, tak i tradycyjnie było gorąco (choć chyba ciut mniej niż w zeszłym roku). W tamtą stronę jechaliśmy przez Mysłowice, Katowice-Szopienice, Piekary, Świerklaniec, Miasteczko Ślaskie, Koszęcin (zwiedzanie parku). Powrót w stronę Poraja, Myszkowa. Na odcinku Zawiercie – Katowice-Szopienice Południowe skorzystaliśmy (Wiesiek, Krystian i ja) z pociągu. U mnie pojawił się ból pomiędzy prawym biodrem a pośladkiem – dość nieznośny, choć jechać się dało, ale przyjemności z jazdy było niewiele, więc to była jedyna słuszna decyzja.

Na licznikach w sumie stuknęło nam po 207 km; Grzegorz Malaga przejechał sam cała trasę – zrobił 278 km. Odcinek w tamtą stronę (118 km) pokonany w 4h 30 minut (po odliczeniu dwóch króciutkich przerw), co daje średnią 27,44 km/h, co przy założeniu, że 3 z 5 rowerów to były górale, 26 cali, z oponami o szerokości 2,2, daje całkiem niezły rezultat.

Tekst: Sebastian Macioł
Zdjęcia: Grzegorz Malaga

.