Pogoda dopisała, frekwencja również. Od razu podzieliliśmy się na grupę turystyczną i MTB. Ci, na tzw. szerokich laciach (z wyjątkiem Cześka i Alojza na oponach turystycznych; ale radzą sobie lepiej niż niejeden na szerokich z agresywnym bieżnikiem), żeby zabić rutynę, tym razem pojechali w poprzek dolinek. Co rusz odkrywamy coś nowego. Reszta grupy wzdłuż, co jakiś czas się z nimi spotykając.

Fantastyczne są te zjazdy z góry na dno doliny po dywanie liści, gdzie na bikera czyhają ukryte kamienie i korzenie, oby nie szkło. Jedynie w przypadku doliny Racławki było odwrotnie, gdzie trzeba było pchać rower na górę w kierunku klasztoru w Czernej. Tak się męcząć wspominałem te wszystkie szaleńcze zjazdy. Oj trzeba to będzie kiedyś zrobić w odwrotną stronę.

Na koniec pognaliśmy do doliny Mnikowkiej niebieskim szlakiem od strony autostrady. Prowadzi on wąwozem, ale nie jedzie się dnem, ale półką skalną. Jest dreszczyk emocji, żeby nie spaść na samo dno. Dokładamy sobie jeszcze rezerwat Zimny Dół i wracamy do Krzeszowic na pociąg.

P.S. Kamieniołom w Czatkowicach zlikwidował część szlaku żółtego od Racławki.


sam_2849
sam_2850 sam_2851 sam_2852 sam_2853 sam_2854 sam_2855 sam_2856 sam_2857 sam_2858 sam_2859 sam_2860 sam_2861
sam_2863
sam_2864 sam_2865 sam_2866 sam_2867 sam_2868 sam_2869 sam_2870 sam_2871 sam_2872 sam_287320161023_05505020161023_06231420161023_07490020161023_07492920161023_08222920161023_08440820161023_08441220161023_08441420161023_08541020161023_08541620161023_08642620161023_09115120161023_09353520161023_10052520161023_10055720161023_10065020161023_10543320161023_10581720161023_11150120161023_11150520161023_11355920161023_12422420161023_125318zdj%c2%a6ocie0084-krzeszowice-teatr_ulicznyp1000535p1000540p1000544p1000545p1000555p1000556p1000569p1000572
sam_2875
sam_2876 sam_2877 sam_2878 sam_2879 sam_2880 sam_2881 sam_2882 sam_2883 sam_2884 sam_2885