Od schroniska Rycerzowa do schroniska Rysianka przez Słowację. Dwa dni wyczerpującej jazdy na rowerze, w palącym słońcu. Wyjazd był gratką dla osób, które lubią ostre zjazdy, po wszelakiej wielkości kamieniach. Pogoda tym razem nam dopisała, +35 stopni.
W drodze do schroniska Rycerzowa nie omieszkaliśmy zboczyć z wyznaczonej nam trasy. Dla szóstki z nas skręt w lewo, czytaj prosta ścieżka wydała się podstępna i pognaliśmy w prawo, coraz wyżej i wyżej, zrzucając przerzutki na coraz mniejsze. Nadmierna gorliwość nie popłaca. Mijając kolejne drzewa i wypatrując zielonego szlaku, zdaliśmy sobie sprawę, że to nie drwale zrobili nam psikusa i ścięli drzewa ze znakiem szlaku, tylko nasze oczy nas zwiodły- zalewane potem z wysiłku. I po śladach traktora ruszyliśmy w drogę powrotną. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość Romanowi i Ryszardowi, którzy mocno nas wyprzedzili idąc w dobrym kierunku. Docierając pod schronisko, zrobiło się małe zamieszanie. Jedni pukali się w głowę, inni rozdziawiali usta na nasz widok, większość patrzała z podziwem.
Ania, Ania, Ania, bez Ciebie te wycieczki to nie to samo. Dostarczasz nam tyle radości. Chyba mały chochlik chodzi za tobą i miesza ci plany. W miejscu odsłoniętym na działanie słońca, nikt się nie spodziewał kąpieli borowinowej. Twoje przejście przez błoto porównywalne jest prawie do przejścia Mojżesza przez Morze Czerwone, prawie – robi wielką różnicę. Tylko ty tak wdzięcznie umiałaś się zapaść po kolana w błoto. Ten widok był bezcenny, za resztę zapłacisz kartą.
Tego wieczoru wspaniałych wrażeń zapewnił dziewczynom Krzysiek (Młody;-). Ofiarnie poszłyśmy z nim szukać zgubionego zegarka. Zguba się znalazła, (plus gratis), a my z Anią mogłyśmy podziwiać przepiękny zachód słońca, niewidoczny z dolinki, w której znajdowało się schronisko. Po zmroku słuchaliśmy występów z OSPY, czyli Otwartej Sceny Piosenki Autorskiej, IV już edycji tego koncertu, który, jak co roku odbywa się w lipcu na Rycerzowej.
Drugiego dnia, nim wszyscy obozowicze ze schroniska wstali na śniadanie, ruszyliśmy w stronę Rysianki. Zaliczonych zostało kilka upadków, ale w myśl przysłowia jest przygoda, jest zabawa, ruszaliśmy dalej. Nie obyło się oczywiście bez gum. Dla Romka B. szczęście tym razem się uśmiechnęło, nie złapał ani jednej. A jest to swego rodzaju tradycją.
Autor: Jadzia
przy zdaniu tylko ty tak wdziecznie dodalbym i z gracja bardzo ladna relacja
Super !!! Było błoto, były skróty, było spiewanie – było więc wszystko, czego trzeba na udanej wycieczce.
nie, brakowało jeszcze porządnej ulewy, tak już się do tego przyzwyczailiśmy;-)
po 5 wrzesnia prosze zglaszac sie na beskid zywiecki w celu rezerwacji noclegow na rysiance byc moze bedzie jeszcze fajniej czytaj trudniej zart!!!!
jak to mlody oba sa mlodzi