Czesiek ledwo odjechał od samochodu, zrywa przerzutki, ale nie od dziś wiadomo, że jeżdżenie z TTA to nie przedszkole. Idziemy do granic ciała i sprzętu. Jak widać, poszedł o jedną granicę za daleko. Zjeżdża na dół w poszukiwaniu serwisu, reszta przez schroniska Kohútka, Portas, Javornik dostaje się na ścieżkę rowerową wzdłuż rzeki Vsetinka, gdzie chcę im pokazać, jak powinna być zrobiona droga rowerowa typu Ustroń-Skoczów. W połowie drogi ją opuszczamy i pchamy się na grzebień skalny Pulcin. Połączenie Jury i Gór Stołowych. W październiku dzień jest krótki i zastaje nas noc w głębokim lesie, ale od czego trening jeżdżenia w terenie bez oświetlenia. Teraz, gdy oświetlamy sobie drogę (czytaj „chaszcze”) słaba latareczką – komfort jak za dnia. Z naszym pechowcem kontaktujemy się już tylko telefonicznie. Okazuje się, że zdemontował przerzutki do końca, skraca łańcuch, robi z tego zwykły rower i jedzie własnymi drogami, co nie znaczy, że łatwiejszymi a my udajemy się do uzdrowiska Luhacovice, miejsca trochę dla snobów, ale i my ulegamy lenistwu i blichtrowi. W końcu dość dogadzania sobie, czas pokręcić korbą i zdobyć zamek w Trencinie, po drodze zachwycamy się jeszcze zamkiem w Bojkovicach, oba zamki położone na wyniosłych wzgórzach.

Uczestnicy: Krzysztof, Wiesław, Karol, Piotr M.

Tekst: Krzysztof

Zdjęcia: Krzysztof Banasz