1. Dla porannego niedzielnego wstawania, gdy większość oddaje się sennemu lenistwu, a my po kilku obrotach pedałami już wiemy, że warto było wstać.
2. Dla zaskakującego faktu tak dużej frekwencji uczestników (14 osób).
3. Dla widoku z wieży łagiewnickiegoo sanktuarium (w sumie nie najlepszego z powodu zachmurzenia).
4. Dla trudności w podjęciu decyzji, co z dalszą trasą (a za oknem ściana deszczu).
5. Dla planowanej od conajmniej dwóch lat wizyty w tynieckim klasztorze.
6. Dla widoku na Wisłę zza klasztornego muru.
7. Dla pysznej kawy mnichów etiopskich, którą udało się kupić w klasztornym sklepiku.
8. Dla głośnego buuum, które rozległo się po przecięciu opony i pęknięciu dętki (Schwalbe Marathon XR nie zdała testu, ale i tak oceniam te opony bardzo wysoko, widocznie najechałem na jakieś brony:)
9. Dla atrakcji dnia – transportu promem rzecznym na drugą stronę Wisły (po złotówce od „łebka”).
10. Dla smaku zimnego … (wiemy, o co chodzi), wypitego w pośpiechu za przydrożnym sklepikiem.
11. Dla radochy po ujrzeniu tablicy z napisem Mętków po dłuższym kluczeniu miejscowymi drogami i dróżkami.
12. Dla powrotnej drogi z Mętkowa, która to stanowi dla mnie i Judyty swego rodzaju przyjemne wspomnienie.
13. Dla „chmurnych niepewności”, które, jak się okazało, całą powrotną drogę tylko straszyły, czasem ochładzając nas przyjemnym deszczykiem.
14. Dla miłego i bardzo wesołego zakończenia w „Axelu”.
15. No i w końcu dla faktu, że wspomniana Schwalbe jednak wytrzymała i wycieczka rowerowa nie skończyła się jako wycieczka piesza:)

18 lipca 2010, Kraków-Łagiewniki, Tyniec (160 km)
Autor: Sebastian