Po raz 14 Poznań żył biegiem maratońskim. Bieg zgromadził rekordową liczbę zawodników – ponad 5756 biegaczy z 26 państw zmierzyło się z dystansem 42 kilometrów i 195 metrów. Na mecie zameldowało się 5678 zawodników – to nowy rekord frekwencji w Poznaniu. Do Poznania dotarliśmy już w późny piątkowy wieczór, dzięki temu mogliśmy poświęcić sobotę na spacer po rynku i przyległych uliczkach, a Judyta wzięła udział w XXXI Międzynarodowym Biegu Przemysła na dystansie 10,6 km, którego ciekawa trasa wiodła wokół Toru Regatowego Malta. Sobotni wieczór skończyliśmy na miłym spotkaniu ze Sławkiem, moim towarzyszem transalpejskiej wyprawy rowerowej sprzed dwóch lat. Spotkanie uświetnił Paulaner (od razu zaznaczam, tylko po jednym) – to też swego rodzaju wspomnienie tamtych wakacji 🙂
W niedzielny poranek, wspólnie z Judytą, Sylwią i Sławkiem udaliśmy sie na start maratonu, zlokalizowany na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Cóż zaś pisać o samym biegu – jego każdy przeżywa na swój sposób. W moim przypadku pierwsze 15 km to była męczarnia (bóle brzucha, wzdęcia, będące efektem źle trafionego śniadania). Dopiero wizyta w toalecie nieco pomogła, ale też i spowodowała pewną stratę czasu. Odcinek pomiędzy 20 a 30 km biegło mi się doskonale (życzyłbym sobie takiej energii podczas kolejnych startów), po czym na 30 km niczym niezapowiedziany pojawił sie kryzys i tempo spadło o ponad minutę na kilometr. Doszedłem do siebie dopiero w okolicach 36-37 km i byłem w stanie znów przyspieszyć. Jakież było moje zdziwienie, gdy cztery kilometry przed metą zobaczyłem przed sobą biegnącego pacemakera z balonikami wskazującymi czas 04:15:00. Do toalety wchodziłem mając około 150 metrów przed sobą baloniki na 04:00:00 i byłem pewien, że nie zmitrężyłem tam aż tyle czasu 🙂 W końcu udało mi się przebiec linię mety z czasem netto 04:12:05, notabene najlepszym z trzech dotychczasowych maratońskich startów. 
I tak oceniając swój występ, myślę, że poniekąd udało mi się pobiec w myśl słów trenera Mike’a Fanelliego, który swoim podopiecznym często radzi „Mówię biegaczom, by dzielili maraton na trzy części. Pierwszą część należy biegać głową, drugą swoją osobowością, a trzecią sercem”.

Tekst:
Sebastian Macioł

Zdjęcia: Judyta Hachuła, Adam Ciereszko, Fotomaraton